Obsypujemy dzieci zabawkami, a potem jesteśmy zszokowani, kiedy po kilku minutach zabawki lądują w kącie, a dziecko chce kolejną, bo się nudzi. Pamietajmy że nastały inne czasy, w naszych czasach proste dawne zabawki z drewna były bardziej doceniane. Z naszej dorosłej perspektywy to nie ma sensu. Przecież w tej całej górze zabawek walających się po mieszkaniu musi być coś, co nas zajmie. Jest przecież różowy zestaw lekarski, fantastyczna kasa fiskalna do zabawy w sklep, zestaw plastikowych narzędzi dla majsterkowicza, pociąg na baterie i wiele innych zabawek, które aż proszą się o użycie. Dlaczego więc dziecko nie chce ich wziąć do ręki?
Powodów może być wiele, ale dziś chciałbym skupić się na jednym: większość zabawek, które kupujemy obecnie w sklepach z zabawkami, ma bardzo ograniczone funkcje. Kasa sklepowa, choćby nie wiem jak piękna była, zawsze pozostanie kasą, a pociąg zasilany bateriami zawsze będzie jeździł w kółko. Znamy to do pewnego stopnia; jeśli nasze dziecko straci zainteresowanie zestawem lekarza, idziemy do sklepu i kupujemy mu zestaw małego naukowca lub sprzątaczki (lub cokolwiek, co go zainteresuje).
W rezultacie mamy kilka różnych zestawów, z których wiele jest niekompletnych, zepsutych i porozrzucanych po całym domu. Nawet jeśli jakimś cudem zestawy są kompletne i zdrowe, maluch nadal nie chce się nimi bawić, bo nie ma ochoty być dziś naukowcem ani sprzątaczem. Co więc powinieneś zrobić? Co zrobić, żeby nie znudzić się dziecięcymi zabawkami i nie mieć debetu na koncie?
Z pomocą przychodzi Simon Nicholson ze swoją Teorią luźnych części, według której, wpajane przez naszą kulturę czy system edukacyjny stwierdzenia, że tylko część osób została obdarzona kreatywnością, a reszta po prostu jest skazana na życie w świecie stworzonym przez tę garstkę osób, to kłamstwo. Dając dziecku zabawki typu kasa sklepowa, nie pozostawiamy dziecku zbyt wiele miejsca na kreatywność. Niestety jak z każdą umiejętnością, jeśli jej nie używamy, po prostu zanika. Dzieci mają w sobie ogromne pokłady kreatywności, dlatego warto nie zabijać tej cechy, tylko ją wzmacniać. Obecnie jest to jedna z najczęściej pożądanych cech umieszczanych w ofertach pracy.
Jak rozwijać kreatywność?
Możliwości jest wiele. Starajmy się dawać dzieciom proste zabawki, które dają nieskończenie wiele pomysłów na zabawę. Zwykłe klocki mogą być zarówno cegłami, jak i jedzeniem dla dinozaura. Podobnie zwykła chusteczka. Czasami będzie obrusem, innym razem peleryną. Bardzo ciekawym pomysłem są także wszelakie zabawy sensoryczne. Wystarczy wziąć kubek, łyżeczkę oraz miskę i nasypać do niej np. ryżu, który może być zarówno piaskiem wysypywanym na budowie, jak i śniegiem na podjeździe przed domem. Możliwości jest wiele. Warto z nich korzystać.
Patrycja Jasińska, mama dwójki wspaniałych dzieci: 11-letniej Agaty i 7-letniego Filipa. Po przejściach związanych z rozwodem, Patrycja podjęła się samotnego wychowywania swoich pociech. Jej codzienność to nie tylko praca w banku, ale przede wszystkim miłość, troska i determinacja w zapewnianiu swoim dzieciom wsparcia i stabilności. Jako redaktor naszej strony, Patrycja dzieli się nie tylko swoimi doświadczeniami z rodzicielstwa, ale także inspiruje innych rodziców do pokonywania trudności i czerpania radości z życia rodzinnego.